Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maximilien de Kvatch
Człowiek
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: jesteśmy? Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Śro 22:23, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
"Bloom! Bloom! To ja. Kael. Słuchaj... Wszystko już jest ok. Mam "skrole". Muszę zawieźć je w bezpieczne miejsce. Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze... Martwię się o was. Jestem trochę ranny, ale wyjdę z tego. Do zobaczenia w Rzymie!"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Karin
Człowiek
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: BdG Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Śro 22:28, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Gorący piasek przeciekał mi przez palce niczym woda, czułam go także w swoim ubraniu co powodowało dyskomfort. Leżałam jeszcze przez chwile nieruchomo, gdy w ciszę przerwała Bloom która rozmawiała z jakimiś młodymi wampirzycami.
- Więc, jak już sobie wyjaśniłyście kwestie rozdzielenia z niejakim Kaelem... hmmm szczerze poniekąd słyszałam coś o nim... nie które rzeczy docierają nawet do mnie choć moje uszy są głuche na plotki... - wstałam z pisku poprawiłam nieco ubranie i zaczęłam przyglądać się dwóm nieznajomym. Wyglądały całkowicie niewinnie i nieco wydawały być się zagubione, zwłaszcza blondynka której oczy przykuły moją uwagę, były intensywnie zielone i duże.
- Ładnie z twojej strony Karin może się przedstawisz...?- Bloom jak zwykle próbuje mnie wychować... eh...
- Moje imie już znacie miło mi.- kiwnęłam przyjaźnie w ich stronę, po chwili one również.
- Jestem Olivia a to moja kuzynka Samantha. - po tych słowach przejechała ręką po twarzy.
- Karin wiem gdzie musimy się udać do meczetu Al-Azhar jest wybudowany jako pierwszy w nim są ukryte skrole które mogą nam pomóc w obudzeniu Qwadiego.- po czym wyjeęa zwoje z poszczególnymi mapami, była przygotowana. - Udamy się na wschód, a potem przez pustynie i trafimy do miasta gdzie już łatwo trafimy do meczetu.
- Tak nie w temacie to co cie łaczy z tym całym Qwadim...? - to było jedno z wielu pytań które musiałam zadać.
- To mój wuj... aż dziw że mam jednak jakąś rodzine... - ironicznie się zachichotała tak to ta sama Bloom jaką znam. - A co u ciebie też masz kogoś bliskiego czy nadal samotnie marnujesz czas? - spojrzała na mnie jakby już znała odpowiedź.
- Czekam na księcia z bajki... hah... Nie mam życia by je z kimś spędzić.
- Nadal czujesz się źle z tym wszystkim? Przez jakiś czas miałam także ten problem, ale już teraz istnieje coś takiego jak banki krwi... Trzeba jakoś ciągnąć gumę... - droga była daleka a pustynia pochłaniała energię, w końcu zaczęło nam brakować sił i postanowiłyśmy zatrzymać się na chwile po 3h wędrówce. Nagle piasek zaczął osuwać się nienaturalnie w naszą stronę... z piasku wyłonił się ogromny piaskowy potężny wąż wystarczyło jedno spojrzenia na Bloom.
Czary Bloom odbijały się od pancerza tego oblecha zrozumiałam, że to na nic się nie zda więc podałam jej sztylet, aby odwróciła jego uwagę. Biegła w jego stronę rzuciła z całej siły rzucając czar pędu ognia gdzie w mgnieniu oka sztylet wbił się parząc gardło węża. Wyczułam ten moment i od tyłu odcięłam mu głowę jego krew rozlała się i wsiąknęła w piasek.
- Trzeba iść dalej. - rzuciłam krótko przez ramię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bloom
Wampir - dekada
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz ) Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Śro 23:55, 17 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dobrze że jest z nami Karin z jej umiejętnościami możemy wygrać co za ironia w sumie nigdy nie potrzebowałam jej pomocy a tu nagle ehhh...
- Olivio , Samantho wiecie co dzieje się z Kaelem skontaktowałam się z nim i mówił że tu się spotkamy , ale nie ma go z wami co się dzieje ??
- nie wiemy co się z nim dzieje jednym słowem nie mamy z nim kontaktu - rzekła Samm
Nagle słowa Kaela do mnie dotarły ,,Bloom! Bloom! To ja. Kael. Słuchaj... Wszystko już jest ok. Mam "skrole". Muszę zawieźć je w bezpieczne miejsce. Mam nadzieję, że wszystko jest dobrze... Martwię się o was. Jestem trochę ranny, ale wyjdę z tego. Do zobaczenia w Rzymie!". W Rzymie to jasnej cholery mieliśmy się spotkać całą paczką w Egipcie co jest grane ...
- Samantho o co chodzi tyle co mi wiadomo to mieliśmy spotkać się w Egipcie a tu Kael mówi , że mamy kierować się do Rzymu coś jest tu nie tak- krzyknęłam
- Bloom uspokój się złość tu nie pomoże - powiedziała spokojnie Karin
- Karin ma rację - wtrąciła Olivia
- już ci mówiłam nie wiem o co chodzi oraz brak kontaktu - krzyknęła na mnie Samm
- przepraszam już nie będę
- wow nie wierzę wielka Bloom przeprasza ha ha ha - Karin zaczęła się śmiać
- dobra ruszamy szukać tego skrole
- no to do Al-Azhar
Ruszyłyśmy miałyśmy nadzieję że szybko je znajdziemy. A co z Dracke gdzie on jest te myśli zaczęły kłębić mi się po głowie . Do meczetu doszliśmy szybko a z tamtą do Al-Azhar.
- jesteśmy szukajmy te skrole - rzekłam
- i to jak najszybciej - dodała Olivia
Znaleźliśmy je były już z nami całe i bez pieczne , chwila moment tylko jedna para ... no tak Kael ma drugą .
- możemy już iść - rzekłam
- to co tera Bloom - spytała się Karin
- no jak to co ruszamy do Rzymu
Ruszyliśmy lecz przed podróżą pożywiłyśmy się słodka krew spływała mi po ustach pierwszy raz piję ludzką krew to było coś niezwykłego ...
- chciałeś wiedzieć kim jest dla mnie Qwadi droga Karin ?!
- tak , ale jak nie chcesz to nie mów
Po paczyłam na Karin jej ciekawość ją zżerała ...
- Qwadi jest moim wujkiem nie wiem czy jest dobry czy zły , lecz jak już przebudzimy to nie mam zamiaru odwrócić się od niego a walczyć z nim w ramię w ramię nie opuszczę go przecież to jest moja rodzina
Karin popatrzała się na mnie z niedowierzaniem ... Wyruszyłyśmy dalej , przez cały czas próbowałam skontaktować się z Kaelem ale na nic moje wysiłki przepadł jak kamień w wodę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Qwadi
Nowonarodzony
Dołączył: 03 Lut 2010
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 0:01, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dojechaliśmy, przed nami moje rodzinne ziemie, wysokie wzniesienie a na nim grafitowy pałac, mury oplecione zeschniętymi pnączami, wjechaliśmy na dziedziniec. Stajenny podbiegł do nas i zapytał:
- Czego Tu ?
- Nie poznajesz ?
Starzec nagle jakby zobaczył ducha,
- Pan !! Pan wrócił, nic nie zmieniony mimo przeszło czterdziestu lat...
Zsiadłem i nakazałem stajennemu napoić konie gdyż nie zabawimy długo. Ludziom kazałem iść do jadalni a kuchtom nakazałem nakarmić mych Wojów, sam udałem się ku komnatom mieszkalnym gdzie zastałem swego Wuja który opiekował się mymi włościami.
- Witaj Wuju !
- Qwadi, tak dawno Cię nie widziałem jak służba w różokrzyżu ?
- Nie, za dobrze Wuju ! (wysyczałem przez zęby)
Wuj nic więcej nie powiedział, był również wampirem i nie chciał mnie drażnić.
- Co więc Cię sprowadza Qwadi ?
- Przybywam by sformować armię, w jakim czasie wuju zbierzesz wszystkich spokrewnionych ?
- W tydzień będziemy gotowi, ale co, co chcesz uczynić ?
- Różokrzyż upadnie !
- Nie się stanie Twoja wola Qwadi
Po rozmowie z wujem (zwanym tak tylko przez to że dla niego zegar zatrzymał się nieco później i wyglądał na starszego), wyszedłem do moich ludzi wsiedliśmy na koń i pocwałowaliśmy ku wsi u stóp wzniesienia na którym stał pałac. Podjechaliśmy pod gospodę, weszliśmy do niej z Yewgenem pozostali czekali na zewnątrz, wzięliśmy dwie najbardziej urodziwe dziewki i wyszliśmy z nimi, miały na imię Tatyna i Kate.
Wsiedliśmy na koń, dziewki wzięliśmy ze sobą i ruszyliśmy na spotkanie z Hrabią Maximilien de Kvatch sukcesorem do Mołdawskiego tronu. Gdy dojechaliśmy na miejsce naszym oczom ukazały się porozwieszane truchła wrogów Hrabiego. Maximilien był okrutnym władcą, lubował się w torturach.
Wjechaliśmy wszyscy na dziedziniec, kazałem ludziom poczekać sam ruszyłem do sali Hrabiego, jeszcze będąc w Różokrzyżu wysłałem mu list o spotkaniu.
- Witaj potężny Qwadi EHH EHH EHH (rozpoczął kaszleć i pluć krwią plamiąc śnieżno białą chustę)
- Widzę że zdrówko nie dopisuje drogi Hrabio (z uśmiechem stwierdziłem)
- HAHAHA dobrze zauważyłeś, powiedz więc szybko czego oczekujesz ode mnie ?
- Przychodzę z propozycją Hrabio, umierasz i doskonale o tym wiesz ...
- Wiem i co uleczysz mnie ? Jesteś Wojem Qwadi Ty zabierasz życie nie je dajesz ....
- A co byś powiedział na życie wieczne ? bez chorób, starości ?
- Powiedziałbym że jesteś szalony, ale czekaj Ty nie kpisz mówisz poważnie ....
- Tak Hrabio mówię poważnie, co więcej ...
dał znak do wprowadzenia dziewcząt...
- Oto dziewki które sprawią że przez całe twoje życie nie będziesz samotny Hrabio
- Czego oczekujesz w zamian Qwadi ?
- Twojej armii podczas walki przeciwko Różokrzyżowi, co więcej po wymordowaniu starszyzny pozwolę Ci przejąć klasztor pod swoje rozkazy
- Niech tak się stanie Qwadi
Wyprosiłem wszystkich zostałem tylko ja Hrabia, Tatyna, Kate oraz Yewgen, Rozpocząłem rytuał, narysowałem kręgi opisałem runami szeptałem słowa mocy, Każdy w komnacie zaczął się snuć i wykręcać, moje słowa huczały w ich głowach, rozbrzmiewały niczym dzwony. Na koniec rytuału pozwoliłem skosztować swojej krwi każdemu z obecnych oraz dziewkom oprócz swojej krwi Maximiliena, po wszystkim uświadomiłem wszystkich.
- Od tej pory po wsze czasy jesteście związani ze mną krwawym przymierzem, jesteście winni mi posłuszeństwo i samą myślą mogę was zniszczyć ! Jam jest ten który poznał jako pierwszy potęgę w krwi zawartą, Ja was obdarowuję mrocznym podarunkiem.
Po wszystkim rozmówiłem się z Maximilien de Kvatch co do armii oraz jej przeznaczenia i opuściłem go z lojalnym Yevgenem zostawiając z dwiema służebnicami Tatyną i Kate by mógł nacieszyć się nowym życiem ...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maximilien de Kvatch
Człowiek
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: jesteśmy? Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 9:19, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
- Wielki Imperator, Jedyny Władca Cesarstwa Wampirów, Wszechojciec, Papież...
Któż wzywa me tytuły? Odwróciłem się. Z pomiędzy mroku kolumn, wyłoniła się postać, uformowana jakby z cienia...
- Witaj Panie. Cóż sprowadza Władcę Hadesu do Świata Żywych? - zapytałem, odwracając wzrok ponownie ku pięknym Parkom Watykanu.
- Watykan jest ostatnim miejscem w którym bym się Ciebie spodziewał Maximilianie... Poza tym, mam wrażenie, że strasznie się zmieniłeś od czasów, kiedy uwięziłeś Qwadiego. Niepokoi mnie to. Wiesz o tym, że gdy odejdę na Boski Spoczynek, pragnę abyś Ty objął Boski Tron Hadesu i Księżyca... Po tym jak wchłonąłeś Moc Strumienia Smoka, spełniasz boskie wymagania...
- Muszę to ponownie rozważyć. Nie wiem, czy będę w stanie opuścić ziemski świat... Teraz jestem ludzkim przywódcą duchowym. Śmiertelni mnie potrzebują... Poza tym, spełnia się Czas Proroctwa.
- To cię nie dotyczy! Uwolniłem cię od Qwadiego i od ziemskich spraw...
- Nigdy ci się nie odwdzięczę za to Panie... Muszę jednak zrobić tu kilka rzeczy. Kiedy nadejdzie Czas Wojny i Kael oraz Bloom staną przeciwko sobie, Wojna może spustoszyć cały Świat... Kael jest Awatarem Smoka na Ziemi, czyli de facto moim wysłannikiem wśród ludzi... Bloom przebudzi Qwadiego i stanie po jego stronie. Dobro kontra Zło...
- Twierdzisz, iż stanąłeś po stronie... Dobra...?
- Nie. Dobro już teraz nie istnieje. Ja pragnę jedynie równowagi! Spójrz na ten Świat... Jest w nim tyle piękna...
- Nie poznaje Cię Władco Nocy! Nic jednak nie poradzę... Możesz odesłać mnie na Spoczynek Bogów jednym gestem dłoni... Niechaj spełni się więc Twa wola... Nie będę się wtrącał...
- Dziękuję Boże. Teraz jedyne co możemy zrobić, to zaopiekować się Kaelem i go jeszcze wiele nauczyć... Kate odegrała znaczną rolę w jego życiu. Między nimi istnieje piękne uczucie Miłości...
- Wiesz, że jesteś postrzegany jako Wróg Numer Jeden tego świata?
- Wiem... Opowiem Kaelowi o wszystkim gdy zjawi się w Rzymie. Postaram się też, aby ten przemówił do rozsądku Bloom. Jeżeli stanie ona po stronie swej rodziny, przebudzi w sobie Prastarą Moc i zbudzi Qwadiego... Hmm... To będzie wyrok śmierci na wszystkich żyjących...
- Co z Różokrzyżem?
- Już są w Watykanie. Jak zawsze będą nam pomagać. Inkwizycja już także poprzysięgła wierność. Po naszej stronie opowiedzieli się również Starsi. Rada Mistyków niestety pragnie przebudzenia Qwadiego... Nie możemy na nich liczyć.
- Uważaj na siebie Synu...
- Ja również się boję. Jestem jednak dobrej myśli... Mam nadzieję, że nie będę musiał używać mych boskich mocy... Nie wiem, co wtedy może się stać...
- Wracam do Hadesu. Jestem już zbyt stary, aby pozostawać w tym świecie tak długo...
- Dziękuję, że przybyłeś Panie. Twe odwiedziny dodały mi sił...
Cień rozmył się w mroku. Pozostałem sam w apartamencie. Wolnym krokiem skierowałem się ku Bazylice. Czas na nabożeństwo. Mam nadzieję, że gdy się skończy, Kate będzie już czekała z Kaelem w Ogrodach...
Zabij ich! Zabij!
Zamknij się... Twe istnienie już nie ma dla mnie znaczenia...
Gnój!
Wolę być gnojem, niż tylko głosem w mej chorej głowie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KaelX
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 9:54, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Wszedłem do świątyni. Na złotym ołtarzu przede mną leżał rękopis. To zapewne ten skrol- pomyślałem. Nad ołtarzem znajdował się pomnik ognistego wiecznego ptaka. Pomnik Fenixa. Różne krążą o nim legendy kto by przypuszczał, że istnieje jego świątynia. Postanowiłem zapytać ojca może wie coś więcej na ten temat. Ale nie teraz. Chciałem już podejść i zabrać skrol kiedy usłyszałem pisk ptaka i powiew ciepłego powietrza.
- Dlaczego mnie to nie dziwi...- Wymruczałem z niezadowoleniem pod nosem.- Fenix jak mniemam.
- Istotnie przedwieczny...- Odpowiedział mi dźwieczny głos niesiony przez echo.
Obróciłem się i zobaczyłem ognistego ptaka unoszącego się przede mną. Machnął skrzydłem. Płomienie leciały ku mnie. Uskoczyłem i wyjąłem miecz. Przebiłem nim ptaka. Ten jednak zrósł się siłą wiecznych płomieni. Wylądowałem kucając. Stanąłem na przeciwko Fenixa uniosłem miecz w górę i powiedziałem inkantację, która sam wymyśliłem. (Postanowiłem wyprubwowac moje nowe możliwości).
- Czarna otchłani, która pożerasz dusze w mrok nicości i zapomnienia.
Daj mi są siłę o pani. Zmiażdż wrogów tu stojących. Wyssij z nich resztki życia na wieczność!
Blast Ash!
Energia została skierowana na Fenixa. Ptak został wchłonięty przez czarną dziurę. Jego moc i życie odeszło w zapomnienie. Droga do Skrola stała dla mnie otworem. Wziąłem rękopis i wyszedłem na mróz. Na powierzchni spotkałem łowcę.
- Kaelu! Co ty wyprawiasz!?
- Adamie. Nie zrozumiesz tak wielkiej potęgi. Mój pan zwycięży!
- Nie pozwolę ci na to głupstwo!
- Giń łowco!
Stanęliśmy do walki. wyjęliśmy swoje miecze. Przyjeliśmy pozycje i ruszyliśmy na siebie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bloom
Wampir - dekada
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz ) Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Czw 16:41, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Pustkowie ani żywej duszy Rzym który tętnił nocnym życiem przepadł ,, Co tu się stało '' pomyślałam . Kontakt muszę się skontaktować z Kaelem ,, Kaelu jesteśmy już w Rzymie co do skroli nie było ich tam gdzie powinny być nie wiem gdzie są . Kaelu gdzie się spotkamy ?? ''
- i co gdzie mamy z nim się spotkać ?? - spytała się Olivia
- nie wiem nie daje znaku życia...
- może nie żyje - rzekła Karin
- nie mów tak Karin on żyje jestem tego pewna nawet nie wiesz jaki jest silny - krzyknęła Olivia
- Olivio nie krzycz tak , a co do Karin jestem pewna że Kale żyje lecz jest coś nie tak dlatego przekazałam mu że nie mamy skroli - powiedziałam łagodnym głosem tak aby rozładować atmosferę
- jak to przecież je mamy - wtrąciła Samantha
- tak mamy je lecz nasz przeciwnik nie wie o tym a z Kaelem coś jest nie tak już by dawno się odezwał
- Bloom ma racje coś jest nie tak - za opuszczonego domu wyłonił się Dracke
- już myślałyśmy że nie żyjesz - z nadzieją w głoście stwierdziła Samm
- chciała byś droga kuzyneczko
- gdzie byłeś martwiłam się o ciebie - rzekłam
- ty o mnie nie wieże a tak nie dawno chciałaś mnie zabić ha ha ha co za ironia losy - uśmiechną się łobuzersko , nawet zaczynałam lubić tego zimnego drania który wymordował mi całą rodzinę
- to powiesz gdzie byłeś - wtrąciła Karin
- węszyłem dowiedziałem się że prawdopodobnie Kael został oczarowany jakimś zaklęciem i służy Maximilienowi
- co to nie możliwe - krzyknęła Olivia
- z tego co mi wiadomo zaczęło się najgorsze Kael nie rozróżnia przyjaciół oraz wrogów
- Dracke jesteś tego pewny to co tera mówisz - rzekłam
- tak na 100%
- a więc tak jak myślałam z nim jest coś nie tak ... ;/
W ten złowieszcza szczała przeszyła serce Olivi wampirzyca rozproszyła się od razu...
- Olivio nie - krzyknęłam
- ty draniu - z ciemności wyłonił się człowiek tak to na pewno człowiek nie to nie możliwe to łowca ...
- wszyscy uciekać - krzyknęłam nie mieliśmy czasu na walki , jak najszybciej powinniśmy być z Kaelem pomóc mu jakoś
- wy uciekajcie ja się nim zajmę - powiedział Dracke
- jesteś tego pewien sam możesz nie dać sobie rady - rzekła Karin
- poradzę sobie jestem pewien Bloom liczę na ciebie zabierz je z stąd
- dobrze powodzenia Dracke widzimy się później
- ok
Ruszyłyśmy przed siebie zostawiając Dracke za sobą ,, Boże miej go w opiece '' . Weszłyśmy do jakiegoś opuszczonego budynku i czekałyśmy Ja , Samantha i Karin ...
- myślisz że mnie pokonasz łowco - rzekł z ubawieniem Drack
- to się jeszcze okaże potworze - rzekł łowca
Ich miecze się skrzyżowały iskry leciały , kto wygra nie wiadomo obydwaj mężczyźni byli bardzo silni...
- jak na marnego łowcę jesteś bardzo silny
- to samo mogę powiedzieć o tobie
Ponownie iskry leciały ...
- nie ma go tak długo Dracke zawsze szybko rozprawiał się z przeszkodami - rzekła Samm
- Karin liczę na ciebie - powiedziałam
- jak to gdzie idziesz - spytała się
- poszukać Dracka może potrzebuje pomocy - wyszłam
Po kilku minutach znalazłam go leżał we własnej krwi łowcy nie było czyżby go zabił a może łowca go nie to nie możliwe ... Podeszłam do niego...
- Dracke nic ci nie jest - spytałam się
- Bloom to ty ??
- tak Drack
- przepraszam Bloom za wybicie całej twojej rodziny naprawdę
- ciiii nic nie mów będzie dobrze - zobaczyłam jak z Dracka rany upływa krew on umierał a ja nic nie mogłam zrobić chwila przecież mogę
- Bloom ? Ja ...
W tym samym momencie co Drack chciał coś powiedzieć wgryzłam się w własny nadgarstek nic innego mi nie pozostawało może to pomoże ...
- pij Drack pij moja krew powinna ci pomóc ...
Pije Drack pije moją krew jakie to przyjemne ...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bloom dnia Czw 16:45, 18 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KaelX
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 17:11, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Doszło do skrzyżowania mieczy. Próba siły. Nasze twarze też były blisko siebie.
- Kaelu co ty robisz!? Nie wierzę własnym oczom!
- Wiara to gówno stworzone przez słabych ludzi... Ja jestem wampirem! Jestem smokiem! I mam potęgę!
- Przyjacielu... Dlaczego?
- Bo taka jest wola mego Pana!
Odepchnąłem łowcę. Adam upadł na śnieg. Zauważyłem, ze wyjmuje kołek.
- Ice Shave!- Kołek zamarzł i wyślizgnął się z dłoni Adama.
- Magia... Przecież ty nigdy..
Podbiegłem do Adama. Obnażyłem kły i wbiłem się w jego szyję. Rozległ się wrzask łowcy. Krew spływała po mojej dłoni i po szyi Adama. Rzuciłem go na śnieg. Zerwała się burza śnieżna. Potem usłyszałem wiadomość od Bloom. Twierdziła że nie mają Skroli. Spojrzałem na treść skrola. Hmmm...
- Teleportacja!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bloom
Wampir - dekada
Dołączył: 13 Lut 2010
Posty: 308
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z nocy ciemnej , gdzie światło nie dochodzi ( Bydgoszcz ) Płeć: Dziewczyna
|
Wysłany: Czw 17:28, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Dreck wypij wystarczająco dużo mojej krwi...
- i jak się czujesz - spytałam
Wampira spojrzał się na mnie jego oczy wyrażały wdzięczność jak nie lubić tego dranie , ,, o czym ja myślę nie wolno mi ''
- dobrze dziękuję ci Bloom gdybyś ni ety było by po mnie
- co ty gadasz jesteś silny , a poza tym nie wolno ci umierać słyszysz
- tak tak słyszę , a teraz może chodźmy do pozostałych
Kiwnęłam głowo na znak porozumiewawczy , w połowie drogi do tak zwanej siedziby gdzie się za trzymałyśmy zrobiło mi się słabo...
- Dreck poczekaj chwilkę
- coś nie tak - spytał się
- nie nic tylko ...
Dreck nie czekając wziął mnie na silne ręce wiedział że jestem osłabiona i tak doszliśmy do budynku gdzie czekały na nas dziewczyny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maximilien de Kvatch
Człowiek
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: jesteśmy? Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 19:18, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Krzyki, wrzaski, błagania o litość i pomoc...
Niebo tej nocy staje się coraz mroczniejsze. Krew na ulicach miasta rozlewa się hektolitrami... Cóż ja mogę zrobić? Słudzy Qwadiego przebudzili się... Zapewne już wkrótce przebudzi się i on sam. Noc spadła na Rzym, niczym wielki meteor, uśmiercając tysiące ludzi... Inkwizycja ledwo utrzymuje Świętą Barierę wokół Watykanu. Jest silna, ale jednemu z Generałów i tak udało się przebić. Zginął natychmiast z rąk Różokrzyżowców... Bez wątpienia spełnia się Proroctwo.
Kto by pomyślał? Któż by przewidział, że ja, Krwawy Władca, tak nienawidzący ludzi i Wilkołaków, stanę w ich obronie... Zakonnice obdarzane przeze mnie mocą leczenia, starają się pomóc niewinnym i bezbronnym... Nawet Lykanie. Nawet oni przybyli by bronić Rzymu. Czy kiedykolwiek mi wybaczą zbrodnie na ich przodkach?
Rzym... Miasto Narodzin. Tej nocy, stanie się miejscem ostatecznej obrony przed Złem. Jedyną nadzieją, że mrok otulający sklepienie, zostanie kiedyś rozświetlony przez światło... W walce zginęła Tatyna. Kate ledwo się trzyma, starając się sprowadzić tu Kaela. Wiem, że są już tu Bloom i jej towarzysze... Dwie legendarne siły. Kael i Bloom. Los musi być niezwykle brutalny, stawiając ich po różnych stronach barykady. Może jednak nie wszystko stracone. Może jednak i ona pojmie, jak bardzo ta Wojna niszczy równowagę...
Spędziłem na ziemi wystarczającą ilość czasu, aby znienawidzić ludzi a później ich... pokochać?
Cóż za ironia... Cóż za ironia życia... Kiedyś rzeźnik, dziś obrońca.
Kocham Cię Świecie. Gdy tylko wygramy, zasiądę na Hadesowym Tronie, ale tylko jeżeli wygramy. Będę walczył, aż do triumfu... Albo śmierci. Przysięgam.
Zniszczę każdego, kto będzie pragnął Twojej zagłady.
Wracaj bezpiecznie Kaelu... To Twa ostatnia misja. Nie poddaj się. Walcz. Nie każ Kate opłakiwać Twego grobu...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KaelX
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 21:18, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
-Tak? Słucham cię... Rozumiem. Jak można tego dokonać? Zaklęcie? ok jestem gotów.- Te słowa wypowiadałem na głos. Używając magicznych zdolności Tracy przekazała wszystkie informacje o przebudzeniu Qwadiego do Bloom tak samo jak informacje o moim planie... Który jak sie okazuje nie może wypalić. Nie zamierzam walczyć z Bloom. Nigdy! Kryształ czasu, który od niej otrzymałem w tajemnicy przed wszystkimi. Można było go uzyć tylko dwa razy podróż do przeszłości i z powrotem. Uczyniłem tak jak uzgodniliśmy.
Znalazłem się w przeszłości. Qwadi pokonał już klan Różokrzyża. A cieszący się swoją nowonabyta nieśmiertelnością Maximilien przebywał w swoim klasztorze. Wiedziałem jak go pokonać! Wystarczyły tylko raz trafić w serce. Specjalna kołkowa strzała namaszczona magicznym zaklęciem sprawi, ze wsystko co jest nim rozpadnie sie na wieczność. Nie bezie istniał nawet w piekielnej odchłani, którą planuje otworzyć Marcus. Jeśli Bloom zdecyduje się otworzyć kryptę Qwadiego będzie z nią czekać i Tatyna... Ta prawdziwa Tatyna, która zginęła z rąk Różokrzyżowców. Na świat powróci pokój.
Byłem w jego komnacie. Wszyscy spali. Nawet on. Miałem pewność, ze to był on. Spał. Maximilien teraz jest słaby. W tych czasach nie poznał potęgi Hadesa. Rada mistyków wszystko wyliczyła. To Twój koniec Maximilienie! Przepadłeś.
Stanąłęm nad nim. i wystrzeliłem strzałę. Zawył z bólu.
- Umieraj Ścierwo! Niechaj rozniesie cie nicość!
Spojrzał na mnie z oczami przepełnionymi lękiem. Był całkowicie bezsilny. Odniosłem zwyciestwo! Jego ciało, dusza i wszystko inne przepadło bezpowrotnie.
- Żegnaj marna imitacjo wampira! Wykończył cię ten, który powinien być ci pomocny. To koniec! Nigdy nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz! Ojcze nasz którś jest w niebie świeć się imię Twoje bądź wola Twoja jako w Niebie tak i na Ziemi i we wszystkich innych miejscach!
Powróciłem do swoich czasów. Rzym Wieczne miasto... Odszukałem kryjówkę moich przyjaciół. Wiedzieli już o wszystkim. Bloom moze ożywić Qwadiego.
- Posłuchajcie została nam sprawa Marcusa. Proponuję ożywić Tatynę. Qwadi będzie mógł się z nią cieszyć życiem wiecznym. Razem z Tobą Bloom utworzą rodzinę! Maximilien nie istnieje. Czas przestał istnieć dla nie go a on dla czasu. Wszystko dzieki Radzie Mistyków. Ruszajmy przywrócić Tatynę!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maximilien de Kvatch
Człowiek
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: jesteśmy? Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 21:43, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
"...Artex miro es punisan. Romave rumori e'rtahn..."
Silny ból przeszył mą głowę. Ledwie zdołałem utrzymać Rytuał. Kilkoro Inkwizytorów i Lykanów podbiegło aby mnie podtrzymać.
Powrót do przeszłości był sprytnym posunięciem. Nie przewidziano jednak iż dla Władcy Hadesu nie istnieje już przeszłość i przyszłość... Po uzyskaniu Łaski stałem się po prostu Wszechwieczny... Nie zabolał mnie atak na me wcielenie. Pozbyłem się przynajmniej tego "głosu"... Tak. Ten głos to Maximilien de Kvatch. A właściwie jego przeszłość. Teraz, dzięki jego śmierci, mogę zamknąć ją na zawsze i skupić się na przyszłości.
Najbardziej raniąca była zdrada Kaela. Czy on nie pojmuje, że sprowadza zagładę na ten świat?! Tatyna i Kate od samego początku starały się wraz ze mną temu zapobiec. Prawdopodobnie będą chcieli ją ożywić... To dobrze. Może gdy się z nią spotkają, ona opowie im o wszystkim. Mnie nie będą chcieli słuchać... To przykre. Wystarczy słowo kilku zdrajców, aby pokierować życiem tych niewinnych młodych Wampirów...
"... Huroa mostet kiro ande luvia..."
Potężna fala światła rozświetliła niebo nad Rzymem. Mrok przepadł a Otchłanne Wampiry spłonęły...
Udało się. Na jakiś czas zatrzymaliśmy Proroctwo. Co się jednak stanie, gdy przebudzą Qwadiego? Ta rządna krwi bestia dalej będzie mordować...
Upadłem. To wszystko zadaje tyle cierpienia... Podbiegła do mnie Kate.
- Przynieście krwi! - poleciła.
- Tak jest Kardynał Kate. - jeden z Lykanów pobiegł po kielich.
- Nic mi nie jest... - wysapałem. Głowa ciągle bolała.
- Maximilianie...
- Musisz udać się Kate do Kaela. Opowiedz mu o wszystkim... Proszę... Opowiedz to Bloom i całej reszcie... Nie możemy dopuścić do Przebudzenia...
- Tak jest... - odpowiedziała jak zwykle spokojnie.
Zanim ma powłoka cielesna straciła przytomność, spostrzegła jeszcze zatroskaną twarz Kate. Ona jest taka dobra... Po chwili zniknęła w teleportującym kręgu a ja spokojnie zamknąłem oczy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KaelX
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 22:04, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Uzgodniliśmy, że wkrótce przywrócimy Tatynę i ożywimy Qwadiego. (właściwie Bloom ożywi.) Pragnąłem także aby Olivia zostala przywrócona po swojej niedawnej śmierci.
- Dobrze, ale jak tego dokonamy?- zapytała Bloom.- Przecież to Olivia była potrzebna do odprawienia rytuału.
- To nieistotne! Ja mogę się poświecić.- Powiedziała Sam.
- Tak krew Samanthy może otworzyć wrota do otchłani.
- Więc na co czekamy?- spytała Karin.
- A gdzie właściwie ma się odbyc rytuał?
- Tam gdzie wszystko się zaczęło. Anglia. Zamek Camelot. Acha jeszcze jedno.- Machnąłem reką. obok mnie pojawił sie Adam.- Ta mała scenka jak zabijam łowcę miała tylko pzrekonać tego dupka o mojej lojalnosci.
- To jak ruszamy!?- zapytał Adam.
- Stójcie!- Krzyknęła Kate!- Głupcy nie wiecie co czynicie sprowadzicie na świat zagładę!- Nie bódźcie Qwadiego ze snu.
- Zamknij się! Nie jestes prawdziwą Kate!- wrzasnałem.
- Jeśli mi nie wierzycie to przywróćcie Tatyne... Ona wam powie prawdę.
- Łżesz suko!- krzyknęła Bloom.
- Nie! Mówię prawdę....
- Zaczekajcie... Posłuchajmy jej- Powiedział Adam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Maximilien de Kvatch
Człowiek
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: jesteśmy? Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 22:31, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
- Dziękuję wam... To naprawdę ważne. Nie wiem na ile mi ufacie. Zapewne w ogóle...
- Gadaj o co ci chodzi! - krzyknęła Bloom powoli się niecierpliwiąc.
- Nie mam wiele czasu. Ojciec Święty potrzebuje teraz mego wsparcia... Musicie przywrócić Tatynę. Ona opowie wam wszystko ze szczegółami...
Kate lekko zachwiała się na nogach i upadła na kolana. Z jej ust popłynęła cienka stróżka krwi a na twarzy pojawił się grymas bólu. Jej wyraz oczu mówił "nie mam wiele czasu..." .
- Maximilien de Kvatch nie jest zły! Kiedyś był... Wraz z oderwaniem od niego Qwadiego, oderwano od niego złowieszcze wcielenie... Część śmiertelnego Kvatch'a pozostała w jego świadomości, dlatego czasem działa jak szaleniec. Rozrywa go wewnętrzny ból...
- Przejdź do rzeczy a nie gadasz jak ostatnia... - krzyknął Kael lekko zbliżając się do Wampirki.
- Kael! - urwała Kate. - Nie poznaję cię... Co się z tobą dzieje! Gdybyś tylko wiedział, że robię to wszystko aby cię chronić... Nawet ten dzień... Wiedziałam, że muszę cię zostawić! Uciekłam, aby to mnie zabito... Nie ciebie! Sprzeciwiłam się rozkazom Rady Mistyków... To oni wysłali na nas zabójcę. Miałam cię wystawić. ROZUMIESZ TO?!
- Ona łże! - wrzasnęła Karin.
- Chwilka. Niech mówi dalej. - stwierdził Adam spokojnym głosem.
- Tak więc - kontynuowała Kate - wiedzieliśmy o Twej zdradzie od początku Kaelu... To bardzo zabolało zarówno mnie jak i Ojca Maximiliena! Spójrzcie! Uważacie go za głównego wroga! A to ZA NIM STOI CAŁY LUD! To on bronił Rzymu przed sługami Chaosu! To do niego przyłączyli się Lykanie! TO JEGO KOŚCIÓŁ WYBRAŁ NA PRZYWÓDCĘ POMIMO JEGO POCHODZENIA! Czy wy nic nie rozumiecie?!
Kate odkaszlnęła krwią. Wypluła czerwoną maź i zadygotała. Każde kolejne słowa sprawiały jej coraz większy ból.
- Wśród was jest zdrajca... On ożywi Qwadiego i będzie pragnął waszej śmierci!
- Kto to jest? - zapytał Adam.
- To...
Wtem bełt przebił krtań Kate. Krew trysnęła po twarzach zgromadzonych a Wampirzyca poległa martwa.
Bloom schowała kuszę i ze zdenerwowanym głosem odrzekła :
- Nie pozwolę, aby jakiś marny sługa wampirzego ścierwa, obrażał moich przyjaciół!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KaelX
Administrator
Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Bydgoszcz Płeć: Chłopak
|
Wysłany: Czw 22:44, 18 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
- Sukinsyn!-Wrzasnałem.
- Istotnie.-dodał Adam.
- Jak on wiedział, ze ty tylko udajesz lojalnośc to ja jestem olej kujawski z pruszca...-Dodała Karin.
- Jak ten idiota moze być dobry, skoro działa z Hadesem... Bezsens...-Stwierdziłem.- Nie mam zamiaru czekać.
Wyjawiłem specjalny plan i zapewnienie do Bloom. Tylko ona wie czego dotyczył.
- A więc Camelot.- Powiedział Dracke.
- Anglia. Nasza ojczyzna.- Dodała Samantha.
- Wsrześmy Olivię i Tatyne. A Ty fałszywa Kate Sante stworzona przez ułudę Maximiliena zdychaj w odmętach tartaru... Jeśli tak bardzo tego chcesz... Moja Kate niezyje. A zabiłeś ją Ty Dracke.
- Czy nasz interes mozemy skonczyć po zakńczeniu misji?
- Tak Dracke masz rację. - Powiedzieliśmy chórem z Bloom.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|